W pierwszym półroczu pracodawcy odnotowali lepszą sprzedaż i płynność finansową. Znacząco poprawiła się też rentowność, która wzrosła z 3,5 do 5 proc. przekładając się na wyższe zyski. Mimo to spadają inwestycje. Co oznacza, że przedsiębiorcy trzymają gotówkę na kontach.
Dzieje się to przy mniejszym niż oczekiwano wzroście gospodarczym. Spadła zarówno produkcja przemysłowa jak i budowlana. Mniej jest pieniędzy z funduszy unijnych, mniej na inwestycje przeznaczyły budżet i samorządy.
Jak podaje Puls Biznesu ten inwestycyjny marazm dotyka wszystkich i szkodzi gospodarce. Obniżył się nie tylko poziom inwestycji publicznych, który będąc na poziomie 4,3 proc. PKB jest najniższy od 10 lat. Jednak – jak podaje PB – nikt nie spodziewał się aż tak dużego spadku w całej gospodarce, co oznacza, że nie inwestuje też biznes.
Cytowany przez PB główny ekonomista Banku PeKaO Paweł Kowalski uważa, że spadek ten wynika z opóźnień w uruchomieniu projektów finansowanych z pieniędzy unijnych oraz z utrzymującą się wśród pracodawców niepewnością co do przyszłej polityki gospodarczej i podatkowej rządu.
Jego zdaniem jeśli taki stan się przedłuży może to być zagrożeniem dla wzrostu PKB, mimo większej konsumpcji.