Z buntu ubogich robotników Radomia, Płocka i Ursusa w 1976 r. zrodził się Komitet Obrony Robotników i Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża. Wrzenie rozpoczęło się w tuż przed wakacjami 1976 roku. Cztery lata później po strajkach na Lubelszczyźnie i na Wybrzeżu wybuchła „Solidarność”.
W II połowie lat 70. ujawniła się stopniowa ekonomiczna zapaść rozpędzonej przez ekipę Edwarda Gierka, I sekretarza KC PZPR, gospodarki. Ten „skrojony” niemal na zachodnią miarę partyjny szef umiał sobie zjednywać sympatię Zachodu. Rządy i banki Zachodu pożyczały Polsce pieniądze, wpędzając kraj w spiralę zadłużenia. Edward Gierek zadłużał, ale i budował, na owe czasy nowoczesne zakłady i obwodnice miast. Do partii wstępowali ochoczo młodzi inżynierowie, studenci. Do tzw. pokolenia SGPiS i SZSP, po stypendiach m.in. w USA, będzie należał głos za transformacją gospodarczą i ustrojową pod koniec lat 80.
Gospodarskie wizyty genseka i „Budujemy drugą Polskę”, hasło szefa partii, rozbudziły konsumpcyjne apetyty. Zbudowane zostały: Trasa Łazienkowska, Huta Katowice, port lotniczy w Gdańsku Rębiechowie oraz Port Północny, obwodowa Trójmiasta i gdańska Rafineria.
„Polak potrafi!” – podkreślała propaganda (dwuznaczny slogan „Polak – a jednak potrafi”). Cóż z tego skoro przestał wystarczać wyczekiwany mały fiat „autko dla każdego” i segment meblowy w otrzymanym M-3. W 1976 roku zaczął blednąć mit sukcesu.
Ceny w górę
Przed wakacjami 1976 r. władze PRL postanowiły wprowadzić podwyżkę cen żywności. W czwartek 24 czerwca 1976 r. w Sejmie premier Piotr Jaroszewicz przedstawił plan podwyżki. Jego przemówienie było transmitowane w radiu i telewizji. Od poniedziałku ceny mięsa i wędlin miały wzrosnąć o 69 proc. (gatunków delikatesowych nawet o 110 proc.), ryżu o 100 proc., drobiu o 30 proc., masła i serów o 50 proc., zaś cena cukru – miała podwoić się – z 10,5 zł do 20 zł.
Gdańsk
Część załogi Stoczni Gdańskiej im. Lenina (prawie cała pierwsza zmiana) strajkowała od rana 25 czerwca 1976. Był to strajk okupacyjny. Przed południem dwa tysiące stoczniowców przyszło pod budynek dyrekcji. Żądali cofnięcia podwyżki cen żywności. Reszta stoczniowców pozostała na swoich wydziałach, nie podejmując pracy.
Dyrektor Klemens Gniech nawoływał manifestantów do rozejścia się. Do stoczni przybyli I sekretarz KW PZPR Tadeusz Fiszbach, wicewojewoda Jan Mariański i przewodniczący Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych Stanisław Bereśniewicz. Przemówienia partyjnych dygnitarzy przerywane były gwizdami. Tego dnia do mniejszych strajków doszło też w ZREMB-ie i BUDIMOR-ze w Gdańsku. Z pracy zwolniono kilkudziesięciu stoczniowców, „celem ukrócenia przejawów warcholstwa”.
Kryterium uliczne – Ursus
Nazajutrz, 25 czerwca 1976, wybuchły strajki. Według danych przekazanych do KC PZPR objęły one 97 zakładów w 24 województwach. W Ursusie, Radomiu i Płocku niezadowoleni ludzie wyszli na ulice.
W Ursusie zastrajkowali robotnicy Zakładów Mechanicznych. Łączność telefoniczna Ursusa z resztą kraju została odcięta. Władze starały się zablokować przekazywanie informacji. Manifestanci zdecydowali się więc na desperacki krok . Zatrzymali pociągi na trasie Warszawa – Skierniewice – Łowicz. Na linii skierniewickiej protestujący rozkręcili szyny i ustawili na torach elektrowóz, blokując przejazd. Milicjanci i SB obserwowali przebieg zajść z helikoptera. Szturm MO nastąpił po południu. Zatrzymano około dwustu osób.
Radom
Czerwony Radom pamiętam siny,
jak zbite pałką ludzkie plecy,
szosę E7,
na dworcach gliny,
jakieś pieniądze,
jakieś adresy,
strach w ludzkich oczach, upokorzenie.
W spotniałych palcach świstki wyroków,
pamięć odbitą na ścieżkach zdrowia,
listy z więzienia,
lekarz, adwokat,
śpiewał Jan Krzysztof Kelus
W Radomiu strajk rozpoczął się w Zakładach Metalowych im gen. „Waltera”. O godz. 6:30, nie podjął pracy wydział P-6 „Waltera”. Robotnicy odeszli od maszyn i przeszli przed budynek dyrekcji. Protest szybko wylał się na miasto. Tuż po godz. 8.00 blisko tysiąc osób wyszła za bramy fabryki. Część protestujących udała się przed bramę Zakładu Sprzętu Grzejnego, inni skierowali się do RZPS „Radoskór”. Do protestujących dołączyło kolejnych kilkaset osób. Rozrastająca się demonstracja skierowała się w stronę centrum miasta. Dołączyli pracownicy Zakładów Drzewnych i Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego.
O godz. 10. robotnicy skierowali się przed siedzibę Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Radomiu. Do południa przed budynkiem KW PZPR zebrało się blisko cztery tys. protestujących. Po południu zniecierpliwiony tłum wtargnął do gmachu komitetu Robotnicy weszli do środka i zaczęli zwiedzanie prowincjonalnego centrum władzy. Ich gniew i gorycz wywołał bogato zaopatrzony bufet Przez okna wyleciały więc szynki, balerony, dywany i… telewizory. Z gabinetów wyrzucono portrety Lenina, a z masztu na dachu ściągnięto czerwoną flagę. Podpalona przez demonstrantów siedziba partii zapłonęła.
Nie obyło się bez prowokacji. Od godz. 15. na ulicy Żeromskiego grupa osób, nie niepokojona przez MO, rozbijała witryny sklepów.
W komunikatach i w akcjach piętnujących uczestników protestu nie pojawiały się informacje o podpaleniu siedziby PZPR, ale eksponowano wybite szyby. Dysponenci propagandy uznali podpalenie gmachu partii za profanację. Teza propagandy: chuligański charakter zajść.
Pacyfikacja
Do odseparowanego od reszty kraju Radomia przerzucone zostały poważne siły milicyjne. O godz. 10:15 wiceminister spraw wewnętrznych generał Bogusław Stachura, rozkazał przerzucić do Radomia i Ursusa oddziały ZOMO z Lublina, Łodzi, Warszawy, Piły i Kielc oraz milicjantów ze szkoły w Szczytnie.
Kwadrans po godz.15 w rejon siedziby Komitetu Wojewódzkiego PZPR dotarły dwie kompanie ZOMO z Warszawy, które rozpoczęły pacyfikację przy użyciu gazów łzawiących i armatek wodnych. Łącznie do spacyfikowania demonstracji i zamieszek skierowano 1543 funkcjonariuszy.
Walki uliczne trwały do godz. 22. Zatrzymanych manifestantów bito w budynkach komend wojewódzkiej i miejskiej MO. Do historii pacyfikowania robotniczych protestów weszły tzw. ścieżki zdrowia – przepuszczanie ludzi przez szpaler bijących na oślep funkcjonariuszy. „Ścieżki zdrowia” to nazwa przewrotna, nawiązująca do popularyzowanego w ówczesnej TVP nawyku codziennego biegania.
Wśród manifestujących były ofiary śmiertelne. Jan Łabędzki i Tadeusz Zabęcki zginęli przygnieceni przyczepą ciągnika podczas budowy barykady. Inny z uczestników protestu Jan Brożyna zmarł 30 czerwca 1976 r. po pobiciu przez milicjantów. Bunt wygasł pod koniec czerwca 1976.
18 sierpnia 1976 zasłabł przy ołtarzu, skatowany dzień wcześniej przez “nieznanych sprawców” ksiądz Roman Kotlarz, duchowy przewodnik i opiekun robotników Ziemi Radomskiej. Kapłan głosił prawdę mimo szykan i ostrzeżeń by „zamknął mordę”. To on 25 czerwca 1976 r. przed kościołem Świętej Trójcy w Radomiu błogosławił robotników. Zmarł po przewiezieniu do szpitala.
Wieczorem 25 czerwca 1976 r. radio i telewizja nadały przemówienie Piotra Jaroszewicza oznajmiającego o cofnięciu podwyżki cen. Rząd zaproponował przeprowadzenie „szerokich konsultacji społecznych na temat podwyżek cen i trudnościach w zaopatrzeniu”. Jednocześnie ruszyła machina propagandowa.
28 czerwca 1976 na Stadion Dziesięciolecia przybył zwołany warszawski aktyw. „Jesteśmy z Komitetem Centralnym PZPR i towarzyszem Gierkiem” – deklarowali uczestnicy.
Dwa dni później na stadionie „Radomiaka” w spacyfikowanym Radomiu odbył się wiec pod hasłem „Piętnujemy tych, którzy zakłócili demokratyczny dialog partii z narodem”.
www.solidarnosc.gda.pl / Artur S. Górski