7418ed7799fa2ae466a00adefbef5112_L

„Nie ma wolności bez solidarności! Dzisiaj wypada powiedzieć: nie ma solidarności bez miłości – więcej! – nie ma przyszłości człowieka i narodu.” Dzisiaj przypada 10. rocznica śmierci Jana Pawła II, największego autorytetu moralnego naszych czasów. 27 kwietnia minie też pierwsza rocznica jego kanonizacji.

Kardynał Karol Wojtyła został wybrany 263 następcą św. Piotra 16 października 1978 r. Odbył 104 pielgrzymki, w tym 9 do Polski. Jego pierwsza wizyta w Polsce w 1979 r. i pamiętne słowa wypowiedziane na pl. Zwycięstwa: „Niech zstąpi Duch Święty i i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi” uświadomiły społeczeństwu własną siłę.
Bez niego nie dokonałaby się przemiana Europy. Nie byłoby „Solidarności”. Nie runąłby mur berliński. Nie byłoby „aksamitnej rewolucji”.
Po powstaniu Związku Jan Paweł II nieustannie go wspierał. W listopadzie 1984 uznał misję polskiej „Solidarności” za doskonały przykład właściwego szacunku dla godności człowieka.W czasie ostatniej audiencji „Solidarności” 11 listopada 2003 r. Ojciec Święty mówił: „Władza przechodzi z rąk do rąk, a robotnicy, rolnicy, nauczyciele, służba zdrowia i wszyscy inni pracownicy, bez względu na to, kto sprawuje władzę w kraju, oczekują pomocy w obronie ich słusznych praw. Tu nie może zabraknąć »Solidarności«”.
Kiedy odchodził, na placu Św. Piotra w Rzymie przed bazyliką watykańską czuwały tłumy. Młodzi ludzie powiewali transparentami z napisem „Santo subito” ( święty natychmiast).
Pontyfikat Jana Pawła II trwający 26 lat 5 miesięcy i 17 dni był trzecim pod względem długości okresu sprawowania przywództwa w Kościele (po 37-letnim przywództwie Świętego Piotra oraz prawie 32-letnim Piusa IX).
– Jego nauka jest naszym testamentem, punktem odniesienia naszej działalności na rzecz drugiego człowieka. Bez Niego nie byłoby “Solidarności”, Polska nie byłaby wolnym krajem – mówi Piotr Duda, szef Związku – Za Jego posługą na naszych oczach dokonał się prawdziwy cud. Nie ma słów, aby opisać ile Mu zawdzięczamy i jak bardzo nam Go brakuje.
„Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. I nigdy „brzemię” dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza nad solidarność. Nie może być program walki ponad programem solidarności. Inaczej – rosną zbyt ciężkie brzemiona. I rozkład tych brzemion narasta w sposób nieproporcjonalny”.

By admin