3010 zł brutto – tyle od stycznia 2022 roku wynosi płaca minimalna. To o 210 zł więcej niż w 2021 r. Z kolei minimalna stawka godzinowa wzrosła do 19,70 zł brutto. Niestety, kwoty te wyglądają dobrze tylko na papierze, bo w rzeczywistości ponad 2 mln Polaków zarabiających na poziomie płacy minimalnej, zubożeje. Wszystko za sprawą rosnącej inflacji.
Jak poinformował GUS, na koniec listopada inflacja poszybowała do 7,8 proc. Natomiast płaca minimalna wzrośnie o 7,5 proc., czyli poniżej poziomu inflacji. – Inflacja pozbawia nasze pieniądze realnej wartości. Jej skutki odczuwamy wszyscy, ale w niejednakowym stopniu. Dla gorzej zarabiających, w tym otrzymujących płacę minimalną, wzrost cen jest bardziej dotkliwy, gdyż ogranicza ich możliwości zaspokajania podstawowych potrzeb. Im ktoś uboższy, tym większą część swoich dochodów przeznacza na żywność i rachunki – mówi dr Jan Czarzasty, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Podczas negocjacji płacy minimalnej na 2022 rok przedstawiciele organizacji związkowych alarmowali, że prognozowana wówczas inflacja na poziomie 3,3 proc. jest nierealna do osiągnięcia. Już wówczas ekonomiści wskazywali, że wzrost cen będzie wyższy. Dzisiaj, gdy inflacja jest ponad dwa razy większa od prognozowanej, mówi się o konieczności dwukrotnego podniesienia płacy minimalnej w przyszłym roku. Miałoby to nastąpić nie tylko w styczniu, ale także w lipcu. – Takiemu rozwiązaniu sprzeciwiliby się z pewnością pracodawcy, borykający się ze wzrostem kosztów będących przede wszystkim wynikiem szybujących cen energii. Oczywiście rząd mógłby to zrobić jednostronną decyzją, ale tego także bym się nie spodziewał – podkreśla dr Czarzasty.